.thumb.jpg.dfe0445c1ffbb090a58254bd51d50df7.jpg)
Wcześniej posiadałem amplituner AV ze średniej półki Denona, jednak postanowiłem kupić jakiś w miarę niedrogi i nie za stary wzmacniacz. Akurat mieli w znajomym komisie ten typ, po podłączeniu jeszcze w sklepie stwierdziłem, że brzmienie jest interesujące, co się już tam rzuciłona ucho, to łatwość z jaką wysterował duże kolumny. W domu potwierdziło się, że wybór był słuszny, Denon AV mimo, że sporo kosztował to dźwiękowo wysiadał. Dźwięk w porównaniu do AV posiadał wiecej werwy, kolumny znikały, było więcej basu, średnica i wysokie tony wydawały się pozornie gdzieś oddalone, jednak wszystko co miało być słyszalne to to wszystko było. Ogólnie dźwięk podany ze smakiem bez natarczywości ale we właściwych proporcjach. Gdybym miał polecać ten wzmacniacz do jakiegoś rodzaju muzyki to wybrałbym rock a nawet ostry rock czy wręcz metal. Tak ostra muzyka podana jest gustownie i można jej słuchać nie męcząc uszu. Dźwięk jest ciepły, wydający się nawet czasami zamulony, ale jak się lepiej wsłuchać to nic z niego nie ucieka, ani nie ginie. Porównując do obecnie użytkowanego Pioneera A-501R to może wydawać się, że brakuje drive\'a, który w klasyce daje większy efekt realności i obcowania z muzyką. Jednak rock na Pioneerze brzmi zbyt nachalnie i na dłuższą metę trudno się go słucha, tutaj wolałem Kenwooda. Porównując do Denona AV to przewaga Kenwooda jest bezsporna, aż szkoda pisać, jednak trzeba zaznaczyć, że dotyczy to tylko muzyki. W przypadku ścieżek filmowych jednak lepiej jest z AV. Wzmacniacz stereo ma problem z zapewnieniem dynamiki porównywalnej z kinem (Denon nie miał tużadnych kompleksów). Swoją drogą ciekawe jest, że w muzyce to wzmacniacz stereo daje więcej subiektywnej dynamiki, a w kinie amplituner AV - jak sądzę jednak praca procesora daje swoje.
.png.2fedbaeed142d9ffa7ad27f243687120.png){kind=logo}
